Dagmara Lawin - Pracownia rozwoju osobistego

A TY, CZEGO UCZYSZ SIĘ OD SWOJEGO DZIECKA?

Dzieci uczą się od dorosłych wyrażania emocji, postrzegania świata i ludzi. Rozmawialiśmy o tym w poprzednim tygodniu (Masz wpływ – uczymy się od siebie).

Bywa jednak, że zapominamy, jak wiele czerpać możemy od naszych pociech.

To wspaniali nauczyciele – z otwartymi szeroko oczami i sercem, niesłychanie kreatywni i zaangażowani…

Wystarczy tylko otworzyć szerzej oczy i… korzystać.


Lekcje od naszych dzieci

Lekcje dzieci tylko na pozór są dziecięce. Gdy się głębiej zastanowić dotyczą ważnych, życiowych spraw.

DOSTRZEGAM I POTRAFIĘ CIESZYĆ SIĘ MAŁYMI RZECZAMI

Spacer z dzieckiem, wspólna jazda samochodem, zabawa. Każda z tych czynności to jak wizyta w parku rozrywki – emocje, piski, podskoki, bieg. Wszędzie coś się dzieje, tyle kolorów, kształtów, wydarzeń…

– Mamo, mamo! Piesek (nie wiem, który już dzisiaj ;)).

– Zobacz jaką ma słodką mordkę. Ha, ha. Skacze! Patrz, patrz, mamo! Kocham go!

– Zobacz! Pająk utkał pajęczynę. Ale duża! Jak on to zrobił? Mamo, zrób zdjęcie. Albo poczekaj, wiesz co, tam jest mucha, musimy ją najpierw uratować!

– Dostałem dziś naklejkę w przedszkolu. Z pieskiem. Ale super! Skąd pani wiedziała, że uwielbiam psy.

Jako dorośli często nad wieloma sprawami przechodzimy do porządku dziennego. Przecież wiadomo, że na niebie są chmury zza których bywa, że wychodzi słońce. Wiadomo, że pająk tka swoją pajęczynę, a biedronka ma kropki… Tak jest. Nad czym tu się rozwodzić?

A gdyby tak przystanąć, zobaczyć więcej, na nowo się zachwycić?!

Dopiero wraz z narodzinami dziecka otwieramy oczy szerzej, a gdy nieco podrośnie zaczynamy obserwować świat jego oczami. Robią to jednak nie wszyscy…

A gdy dziecko idzie już swoją drogą nasze oczy znów zaczynają się zamykać.

Otwierajmy oczy szerzej. Próbujmy. Jak nie uda się dziś, to może jutro? Zobacz, ile to daje radości. Ile nowych wrażeń, zaskoczeń. Twoje mięśnie twarzy i brzucha napinają się, bo się uśmiechasz.

Warto!

 

JESTEM W TU I TERAZ, CIESZĘ SIĘ CHWILĄ

Dzieci wykonując jakąś czynność potrafią zatopić się w niej w pełni. Z pełnym zaangażowaniem stawiają kolejną wieżę z klocków w swojej budowli. Pieczołowicie ładują piasek na wywrotkę, naciągają kołderkę na lalkę śpiącą w wózku. Są w tych czynnościach całkowicie i bez reszty.

Tymczasem my, dorośli błądzimy zawieszeni gdzieś między przeszłością, a przyszłością. Czekamy na „wielkie” chwile. Na urlop, by odpocząć. Na weekend, by wykroić z niego moment dla siebie i rodziny. Na święta, by powiedzieć bliskim, że ich kochamy.

I tak mijają: dzień za dniem, rok, za rokiem.

A może warto na chwilę przystanąć? Wziąć głęboki oddech i zanurzyć się w TEJ chwili?

 

MÓWIĘ TO, CO MYŚLĘ. CZUJĘ, TO MÓWIĘ

– Mamo, ale tan pan ma długie wąsy, ale śmieszne 🙂

– Tato, czemu on się przepycha w kolejce?

– Mamo, chodź mnie przytul szybciutko. Potrzebuję wielkiego przytulasa. Kocham cię!

Dziecięca szczerość bywa rozbrajająca. Dzieci nie zastanawiają się, co i jak powiedzieć. Nie analizują, nie próbują ubrać swoich myśli w „odpowiednie” słowa. Gdy mówią TAK, myślą TAK. Gdy mówią NIE, myślą NIE. Gdy mają ochotę wyrazić uczucia, po prostu wyrażają je.

Może czasem nie do końca wszystko rozumieją, a raczej rozumieją stosownie do swojego wieku. Są jednak w tym wszystkim autentyczne i szczere.

Tymczasem my, dorośli, dość często chowamy swoje frustracje głęboko, przemilczamy to, co nas boli, uwiera. Dusimy w środku i zbieramy latami zamiatając pod dywan zamiast przegadać coś tu i teraz.

Z radościami, przyjemnościami, a przede wszystkim uczuciami też bywa różnie. A bo nie wypada, a co inni pomyślą, gdy wybuchnę niekontrolowaną radością?

Po co komuś mówić kocham? Przecież wie…

Dzieci uczą nas być prawdziwymi w tym, co przeżywamy i dzielić się tym ze światem. Czy tak nie łatwiej i przyjemniej?

 

DAM RADĘ

Dzieci potrafią przenosić góry. Są jak odkrywcy, gotowi poznawać nowe, mierzyć się z tym, czego jeszcze dobrze nie potrafią, czego nie znają.

Zobacz, jak walczą, by przenieść większą od siebie zabawkę. Jak gotowe są polecieć w kosmos. Z jakim chartem ducha wspinają się pod górę, gdy plączą się nogi.

Jak chętnie biorą się za to, co nowe, chcą poznawać, odkrywać, doświadczać!

Mają przy tym ogromną wiarę w siebie i w to, że się uda.

My jako dorośli dość często ograniczamy sami siebie. Żyjemy pozawijani jak szalikiem wokół szyi niewspierającymi przekonaniami na temat świata i swojej osoby.

Nauka języka obcego? Przestań… W tym wieku? Kurs tańca? Jazda na narach, nauka pływania? Co pomyślą inni widząc moje pokraczne ruchy. Czy ja w ogóle dam radę? Praca nad sobą? Jestem jaki jestem, w tym wieku już się nie zmienię…

Swoją postawą nie tylko zabieramy sobie nowe doznania, szanse, możliwości i radości. Jako, że dzieci uczą się przez obserwację z czasem również i im z takim podejściem do życia podcinamy skrzydła.

 

WDZIĘCZNOŚĆ

Dostrzegając piękno otaczającego świata i ludzi dzieci nie mają kłopotu z wyrażaniem wdzięczności.

– Mamo, to ciasto jest przepyszne, dziękuję!

– Wycieczka do zoo była super! Jak ja kocham wycieczki!

– Tato skąd wiedziałeś, że chcę takiego resoraka? Uwielbiam cię.

Na komodzie w pokoju synka stoi słoik wdzięczności, zwany przez nas słoikiem szczęścia.

Gdy wieczorem rysujemy za co chcemy dziś podziękować synek nie ma z tym problemu. Mamo, daj jeszcze jedną karteczkę 😉

Mi, jako osobie dorosłej, przychodzi to trudniej. I choć nabieram coraz większej wprawy, mam nawet swój słoik ;), to zdarza się, że szukam rzeczy dużych. A przecież sam fakt, że świeci słońce, że wszyscy obudziliśmy się zdrowi, że jemy wspólne śniadanie… to wszystko powody do tego, by to zauważyć, uśmiechnąć się w środku i podziękować światu i sobie, że tak jest i że umiem to dostrzec!

Wiem i co dalej?

Tak, dzieci są niezwykłe! Niezwykli jednak też jesteśmy my. Każdy ma wiele do zaoferowania i światu i sobie. Czasem tylko trzeba przystanąć, otworzyć oczy szerzej, zachwycić się i… powtarzać to możliwie często.

A gdy chcemy się więcej dowiedzieć o nas samych warto przycupnąć gdzieś z boku , poobserwować nasze dzieci, nadstawić ucha i… słuchać.

Zobaczycie jak wiele dowiecie się o sobie. O swoim podejściu do świata, o języku jakiego używacie. O tym co wam wychodzi, a co nie. Z czego jesteście dumni, a co was uwiera.

Bo dzieci są jak gąbki. Chłoną nas, nasze emocje i słowa.

Są też naszym lustrem więc warto czasem się w nim przejrzeć.

 

A Ty, czego uczysz się od swojego dziecka?

Odbierz swój prezent